Klejnot rodzinny
Gdybyśmy nie wiedzieli, że znajdujemy się w eleganckiej kamienicy w monachijskiej dzielnicy Schwabing, pomyślelibyśmy, że to luksusowy penthouse na Upper East Side w Nowym Jorku. Od progu witają nas nieskazitelne biele, subtelne szarości, turkusowe akcenty i konsola z lustrem – nasza gospodyni, Stephanie, stworzyła wnętrze, które przywodzi na myśl sławny sklep jubilerski Tiffanny przy Piątej Alei. Na szczęście Stephanie zaprosiła nas nie tylko na śniadanie!


Po ślubie Steffi i jej mąż Lucien zabrali się za remont mieszkania. „Uwielbiam projekty, w których można wykazać się kreatywnością” zdradza gospodyni, z zawodu lekarka, która ostatnio z pasją zajmuje się przydomowym ogrodem. Córki Stephanie, Lara i Lotta, nie mogą doczekać się, kiedy na patio pojawią się kwiaty i piaskownica, ale na razie muszą im wystarczyć zabawy w 190 metrowym mieszkaniu.

Większość pokoi jest ze sobą połączona, dzięki czemu mieszkanie jest bardzo przestronne i otwarte, a subtelna farba ścienna Elephant’s Breat firmy Farrow & Ball sprawia, że wnętrze wydaje się gościnne i przytulne.

„Największym wyzwaniem była aranżacja przedpokoju” – wyznaje Stephanie. Na razie stanął tu wygodny taboret obity aksamitem, dwa fotele, stoliczki ozdobione świecami zapachowymi oraz starodawne autko, które codziennie dostarcza radości Larze i Lotcie.



Wystarczy spojrzeć na pokój gościnny, który służy także jako domowe biuro, by przekonać się, jak piękne mogą być odcienie szarości. Turkusowe i srebrne akcenty tworzą luksusową i bardzo kobiecą atmosferę. „Pudrowe kolory doskonale wyglądają w towarzystwie błyszczących dodatków” wyjaśnia Stephanie i na dowód pokazuje nam sypialnię urządzoną zgodnie z tą zasadą. Ogromne, szare łóżko przykryte kapą – również szarą, ale o zupełnie innej strukturze, miękki, puszysty dywan i ogromne poduchy dopełniają aranżacji, której nie powstydziłby się żaden luksusowy hotel. To, co rzuca się w oczy, to symetrycznie ustawione akcesoria. Ten starannie przemyślany porządek dodatkowo wpływa na poczucie harmonii i spokoju.



Osobisty styl Stephanie widać także w salonie, którego centrum stanowi duża, biała sofa. Tuż obok niej honorowe miejsce zajmują biały fotel i konsola. Nie zabrakło także kwiatów, świec, książek i zdjęć oprawionych w proste ramy.

Jedynie w pokojach obu córek Stephanie nie spotkamy się z tą starannie wypracowaną harmonią. Tutaj dominują kolory, a oczy cieszy drewniany sklep, który dziadek Lotty i Lary skonstruował specjalnie dla wnuczek.

Mąż Steffi, Lucien, także brał udział w procesie urządzania wspólnego mieszkania. Z uśmiechem wskazuje na pasiastą tapetę w kuchni: „To jedyna rzecz, jaką wybrałem!” i zaraz dodaje, że w stu procentach ufa wnętrzarskim umiejętnościom żony. Rzeczywiście, Stephanie ma niezwykły talent do urządzania wnętrz. Dzięki niej w sercu Monachium możemy podziwiać nowojorski szyk!

Zdjęcia: Westwing Home&Living